Cześć.
Tak jak obiecywałam, w nowym roku napiszę posta, w którym podejmę ważne decyzje. Jednak to nie wszystko. Zbyt długo to ukrywałam, a z racji iż odchodzę z Awatarii (bądź nie), chcę wyjawić całą prawdę. Najlepszy smaczek pozostawię na koniec, a więc trzymajcie się mocno, bo przyszedł czas na rozliczenie się z samą sobą. Ten post zapadnie Wam w pamięci na długo, a ja nigdy tak na nic nie czekałam jak na napisanie tej notki. Wyjawię tutaj wszystko i przyznam się oficjalnie do wszystkiego co zrobiłam. Poznacie moją gorszą stronę. Zniszczę tym postem wszystko, chociaż staram się pomagać innym jak tylko mogę. Nie chcę być już tą osobą, którą byłam kilka lat temu. Może wtedy byłam młoda i jeszcze nie rozumiałam, że to co robię jest złe i nie na miejscu? Szukałam uwagi, chciałam, aby pisali o nas na blogach i tak rozpoczął się projekt Kościół Awataria.
Był to okres, kiedy Valide Sultan działała na najwyższych obrotach. Pełno dram i nie tylko. W projekcie brało udział sześć dziewczyn, wszystkie to blogerki pochodzące ze znanych Wam blogów z dawnych lat. Nie będę jednak zdradzać ich tożsamości, bo
mowa tutaj o mnie. To akurat nie jest dla Was żadnym zaskoczeniem, ponieważ wszyscy wiedzieli lub domyślali się, że
ja to siostra Faustyna. Postać wykreowana na rzecz bloga. Nigdy jednak oficjalnie się do tego nie przyznawałam, co lepsze - aby zmniejszyć podejrzenia, grałam na dwóch kontach jednocześnie. Głupota. Czy to było naśmiewanie się z kościoła? Pod żadnym pozorem, pomysł wyszedł spontanicznie, wymyśliła go jedna z osób ja to poparłam i wkręciłam się w to na maksa. Mieliśmy zajęcie, ponieważ były wakacje i strasznie nam się nudziło. Już domyślacie się, kto odpowiadał za stronę graficzną. Z czasem dziewczyny zaczęły odchodzić, a słuch o dramie zaginął. Teraz to jedynie wspomnienie. Od czasu do czasu wchodziłam na tamto konto, a teraz istnieje sobie ono w zapomnieniu...